Nie czuję, że najwyższy czas dorosnąć, pewnie dlatego, że dorastam z każdym kolejnym porankiem. Oczywiście mentalnie, bo na mojej głowie już dawno pojawiło się sporo siwych włosów. Podobno przede mną najbardziej produktywny okres w życiu, jestem ciekaw ile jest w tym prawdy.
Chce Wam powiedzieć, że bycie szczęśliwym trzydziestolatkiem jest całkiem fajne — tak przynajmniej wygląda to z mojej perspektywy. Lubię to co robię, mam najlepszych na świecie przyjaciół, zdrowie, kochającą mnie dziewczynę, rodziców, rodzeństwo, fajną pracę, jestem w stanie przebiec półmaraton, mam pasję przy której potrafię siedzieć godzinami, mnóstwo dodatkowych zajęć dzięki, którym nie wiem co to nuda. Wiem co w swoim życiu osiągnąłem, wiem też co jeszcze chce osiągnąć. Czasem o tym wszystkim zapominam, tak po prostu, bo mam to na co dzień. Nie myślę więc o tym, że mogę to stracić. A przecież mieć nie muszę. To, że mam to dziś, wcale nie oznacza, że będę mieć to jutro. To czego życzyłbym sobie najbardziej, to pamiętać o tym wszystkim. Pamięć potrafi być ulotna.
Trzydzieści lat mineto… To chyba nie tak
Minęło błyskawicznie i kiedy tak patrzę na to wszystko z perspektywy kilku ostatnich lat mam wrażenie, że czas zaczyna mi przyspieszać. Połączenie codziennych obowiązków, pracy i czasu dla bliskich, to skuteczny pochłaniacz dosłownie każdej chwili. Oczywiście nic w tym złego, można powiedzieć, że właśnie tak wygląda dorosłe życie — praca i życie prywatne zwłaszcza w odpowiednich proporcjach potrafią dawać mnóstwo satysfakcji. Zwłaszcza jeśli wykonuje się rzeczy sprawiające mnóstwo przyjemności i otacza się osobami, na które zawsze można liczyć. Kiedy pomyślę o sobie sprzed kilku czy nawet kilkunastu lat, dostrzegam jak wiele się we mnie zmieniło.
Życzę sobie, aby wszystko to, co przede mną niosło ze sobą wiele niespodzianek, zaskakujących momentów wywołujących od czasu do czasu łzy w oczach. Mam wszystko to, co jest mi potrzebne do szczęścia i chciałbym, aby trwało to jak najdłużej.